Inspirujące są wypowiedzi MIEPAJA, naszego salonowego kreacjonisty.
"Ale dzisiaj wiekszosc nietoperzy owocozernych (megabats) tez nie ma zmyslu echolokacji. Ewolucjonisci mowia, ze go kiedys mialy, ale potem utracily."
Ja tam na niepoterzach się nie znam, choc raz o jednym notkę zamieściłem, ale od czego wikipedia? I tam piszą, że tzw. "ewolucjoniści" za chiny się w temacie nie zgadzają, wręcz żrą się (jak to oni).
Tak więc, fraza "ewolucjoniści mówią" jest moooocno naciągnięta. Tzn., mówią - ale jedni tak, a drudzy siak.
Mówiąc o chinach, to po chiny fruitranom echolokacja? Przecież owoce nie uciekają, ani nie robią uników. Choć wiatr może poruszać gałęziami, na których wiszą, to i same dyndają tam i siam, ale nie za bardzo. Dobry stary węch i wzrok wystarczy. Po co utrzymywać kosztowny system, gdy on na nic?
Ale...hm... przy takiej wyprawie na owoce po ciemku, choc trochę echolokacji by się jednak przydało, ot - tyle co by nie rąbnąć łepkiem w drzewo lub nie zawadzić kumpla... Niektórzy z nas znają to z autopsji...
Czy pierwotnie wszystkie nietoperze żerowały na owocach, a niektóre zasmakowawszy w przypadkowych owadach, poczęły się za nimi wręcz uganiać? Czy też, na odwrót, polując na owady, z których niektóre siadywały na owocach, pewne nietoperze z rozpędu zasmakowawszy owocu, zrezygnowały z owadów?
A te wampirze nietoperze? No, już ssakami wszak wcześniej były, więc raczej wyewoluowały z tych owocożernych, co bardziej ssały sok owocowy niż miąższ żuły. No, bo ssania owadów nie mogę sobie wyobrazić, byłaby to ślepa uliczka ewolucji.
Powracając do wątku "choć trochę echolokacji by się przydało", znalazłem artykuł z National Geographic (Sandeep Ravindran, for National Geographic, December 04, 2014) sprzed dwóch lat, w którym "ewolucjoniści" - ależ sztuki zażarte - opisują kilka gatunków nietoperzy owadocożernych, które echolokują!
Co prawda, niezbyt sprawnie, przy pomocy łopotu skrzydeł, ale zawsze... Na nocne wyprawy do sadu w sam raz...
Alez ta ewolucja mądra!
